O zmianach klimatycznych zostały już napisane całe tomy opracowań i artykułów. Na przestrzeni lat ciężko polemizować z tym co widzimy za oknem, z okresami susz przeplatanych, z powodziami, z rekordami temperatur czy niszczycielskimi wichurami. Organizacja międzynarodowe i lokalne podnoszą od lat alarm nawołując do zmian. Zachodzące zmiany nie mogły nie zostać także dostrzeżone przez polityków. UE przyjęła plan zmian przewidujący neutralność klimatyczną jej członków do 2050 roku, USA swoje plany także ma do 2050, a Chiny (największy truciciel) do 2060 roku.

Wiele krajów i przedsiębiorstw deklaruje swoje proekologiczne nastawienie oraz chęć, a nawet konkretne działania związane z zarządzaniem opakowaniami, emisyjnością transportu czy wsparciem dla projektów OZE (energia odnawialna). Jednak zmiany nie są proste. Nie wystarczy zbudować farmy fotowoltaicznej, czy wiatraków bez przebudowy infrastruktury energetycznej, szczególnie naszego kraju, który jest oparty na elektrowniach węglowych. Problemem nie są tylko kwestie łączy energetycznych, ale także skuteczne zarządzanie zasobami. W konwencjonalnych elektrowniach możliwość dostosowywania wielkości produkcji do zapotrzebowania rynku jest dość mocno ograniczona, a należy uwzględnić, że panele słoneczne produkują energię w mniejszym lub większym stopniu w zależności od pogody i pory dnia. Podobne uzależnienie od pogody wykazują elektrownia wiatrowe czy wodne (stan wód wynikających z intensywności opadów). Należy także pamiętać o czynniku społecznym związanym z modernizacją/ zamykaniem elektrowni węglowych.

Wykres cen praw do emisji CO2

Przepisy Unijne mają za zadanie dopingowanie zarówno rządzących jak i poszczególne przedsiębiorstwa do wprowadzania zmian. Jednym z takich mechanizmów jest Unijny System Handlu Uprawnieniami do Emisji Gazów Cieplarnianych wprowadzony w 2005 roku. W ostatniej dekadzie koszt jednego certyfikatu znacznie wzrósł i obecnie stanowi równowartość około 62 Euro (2012 – około 10 Euro).

 

Jak na tym tle wygląd sprawa Polska i naszej przyszłości energetycznej? 70% prądu produkowanego w Polsce stanowi energia wytwarzana w elektrowniach węglowych, które muszą spełniać coraz bardziej rygorystyczne wymogi środowiskowe. Zmiany związane z przebudową systemów oczyszczania i uzdatniania powstałych nieczystości, przebudowa całych systemów spalania, a nawet zamykanie najmniej efektywnych elektrowni to ogromne koszty. Do tego trzeba doliczyć wzrost ceny surowców energetycznych na świecie oraz potrzebę dostosowania samej infrastruktury energetycznej do zachodzących zmian. Dopiero to pokazuje jaki czeka ten sektor ogrom wydatków, które niezależnie od przyjętych założeń i tak będą opłacone przez końcowego odbiorcę.

Już w 2022 roku spodziewane są podwyżki ceny energii elektrycznej od 20% do 40% (jak wiemy niektórzy operatorzy już wystąpili z wnioskami do URE o zaakceptowanie 40% podwyżki cen energii). A przecież to dopiero początek naszej drogi do neutralności klimatycznej.

Wiele przedsiębiorstw już dziś stara się sprostać nowym wyzwaniom podążając na fali popularności za budową własnych systemów zasilania, najczęściej w formie instalacji fotowoltaicznych. Instalacje te pozwalają na zaspokojenie znacznej części zapotrzebowania na energię elektryczną i mniejszą podatność na nadchodzące zmiany cen. Niestety instalacje te mają też swoje mankamenty, ale to temat na osobny artykuł.

Nasuwa się więc pytanie: czy można zrobić coś jeszcze lub coś inaczej, aby zabezpieczyć swoją stabilność kosztową związaną z eksploatacją urządzeń elektrycznych oraz wymogami środowiskowymi?

Zgodnie z raportami publikowanymi przez firmy tzw. wielkiej czwórki, dotyczącymi transformacji energetycznej, jest kilka podstawowych scenariuszy możliwych działań.

Jednym z pierwszych, o którym już wspomnieliśmy, jest budowie własnych źródeł wytwarzania czystej energii (OZE). Możliwość korzystania z własnych źródeł energii w momencie, gdy ceny u operatorów mają być z roku na rok wyższe (w 2022 przewidywany wzrost ceny energii elektrycznej i opłat dodatkowych ma wynieść około 20%).

Eksperci zalecają także wszelkiego rodzaju działania związane z termomodernizacją budynków oraz wprowadzania technologii oszczędzających energię tj. energooszczędne oświetlenie czy systemy do zarządzania budynkami dbającymi o efektywniejsze wykorzystanie zasobów.

Z raportów na pierwszy plan, jako najbardziej ekonomiczny i najszybciej przynoszący wymierne efekty, wysunęła się kwestia zarządzania efektywnością energetyczną eksploatowanych urządzeń. Z badań wynika, że kontrolowanie i modernizacja tego elementu jest najbardziej opłacalna (zwrot z inwestycji jest najszybszy) oraz znacznie poprawia parametry eksploatacyjne wykorzystywanych urządzeń. Nasuwa się zasadnicze pytanie: czy należy wymieniać cały park maszynowy, wszystkie urządzenia chłodnicze, klimatyzacje itd. czy tylko niektóre i które to miałby by być?

Tu z pomocą przychodzą rozwiązania telemetryczne, które przy niewielkich nakładach finansowych można wdrożyć w praktycznie każdym przedsiębiorstwie, niezależnie czy to sieć sklepów, firmy dystrybuujące żywność, właściciele budynków czy firmy produkcyjne dysponujące rozbudowanym pakiem maszynowym. Ciągły monitoring i rejestracja parametrów energetycznych każdego urządzenia z osobna pozwala w bardzo szybki, prosty i jednoznaczny sposób zidentyfikować najbardziej problematyczne punkty naszej infrastruktury. Szybka wymiana lub naprawa urządzenia pozwoli na uniknięcie wielu nieprzyjemnych niespodzianek zarówno związanych z wielkością zużytej energii, jak i możliwymi przestojami spowodowanymi awariami. Z analiz przeprowadzonych przez Res Solution Sp. z o. o. wynika, że zdecydowana większość urządzeń wykazuje pewne anomalie jeśli chodzi o zużycie energii, a to daje możliwość podjęcia działań wyprzedzających. Oszczędności wynikające z tego typu rozwiązań są oczywiste i łatwo policzalne. W oparciu od dane tego samego producenta możemy wyliczyć, że np. w sklepie o powierzchni ok. 500 m2 w ciągu roku zostały zidentyfikowane elementy generujące ponad 30 tyś pl dodatkowych kosztów wynikających ze zużycia energii. Na szczególną uwagę zasługuje także możliwość uzyskania „białych certyfikatów” wynikających ze poczynionej inwestycji. Białe certyfikaty oczywiście mogą być sprzedane generując dodatkowe dochody i jeszcze skracając ROI (return of investment – zwrot z inwestycji).

Reasumując, wzrost cen nie jest kwestią czy będzie miał miejsce, a raczej kiedy i w jakiej skali. Jeśli chcemy pozostać konkurencyjni, jeśli chcemy dawać jasny przekaz, że dbanie o środowisko nie jest nam obce, a kwestia kosztów przenoszonych na klienta jest równie ważna, firmy muszą podejmować właściwe kroki już dziś. Niezależnie czy to będzie wprowadzenie systemu obrotu opakowaniami, segregacja odpadów, modernizacja systemu zarządzania energią czy może budowa instalacji fotowoltaicznych. Każde z tych działań w perspektywie przyniesie spodziewane korzyści i pozwoli uniknąć wielu nieprzyjemnych niespodzianek. Należy pamiętać, że przeniesienie kosztów wytwarzania, przechowywania czy innych związanych z naszą działalnością, na odbiorców jest krótkotrwałe i może spowodować utratę wielu z nich. Czy możemy sobie na to pozwolić? Odpowiedź jest raczej oczywista.